pl

Na początku było płótno

EN

Na początku było płótno

Niedawno odwiedziłem Bogdana Wojtasiaka w jego pracowni. Artysta z ogromnym zaangażowaniem prezentował mi swoje obrazy. Nie szczędził im lakonicznych komentarzy: zarówno subtelnych komplementów, jak i czułych utyskiwań. Z widocznym niepokojem reagował na wielokrotnie powtarzane przeze mnie pytanie o strategię rozmieszczenia obrazów w galerii. Choć coraz wyraźniej czyłem, że moje pytania należą do innego świata, nie rezygnowałem, ufając w zasadność ich stawiania. Przecież chciałem jedynie wiedzieć, jak będzie wyglądać wystawa. Kiedy odpowiedział, zrozumiałem, że ten niepokój nie wynikał z niewiedzy artysty, ale z jego zdziwienia, że nie rozumiem, iż na to pytanie nie ma – a w każdym razie być nie może – wyłącznie jego odpowiedzi. „One ustawią się same, ja dam im jedynie trochę tlenu” – stwierdził refleksyjnie. Dopiero wtedy rozpoznałem w mojej ciekawości niestosowność zachowania intruza, który próbuje ogarnąć tajemnicę za ceną stłamszenia jej prawa do intymności. Pytałem artystę o spełnienie się w sytuacji, której intymność tworzy nie on sam, lecz wraz ze swoimi obrazami. I dlatego nie on i nie one, lecz oni – to znaczy obrazy i artysta – podobnie jak wielcy kochankowie – na pewno będą wiedzieć jak TO zrobić. „Kochaj i rób, co chcesz” – radził kiedyś nieroztropnie św. Augustyn. „Kochaj obrazy i rób wraz z nimi, co chcesz” – wydaje się mówić roztropnym krzykiem swojej twórczości Bogdan Wojtasiak. Inny wielki filozof mawiał, że każdy ojciec jest zarazem dzieckiem swojego dziecka. Ta myśl Schellinga przypomniała mi się, gdy przyglądałem się Wojtasiakowi w chwilach zapraszania mnie do świata kolejnego swojego obrazu. Najpierw artysta maluje swoje obrazy, by później być samemu przez nie współtworzonym.

Nieprzypadkowo dwa wyznania – czyżby fragmenty manifestu wciąż przez Bogdana Wojtasiaka tworzonego? – zapisane niegdyś na ścianie pracowni, wiernie towarzyszą jego artystycznym poszukiwaniom. „Malarstwo to akceptacja życia” – głosi przesłanie pierwsze. „Maluję, aby osiągnąć pewien obszar wolności” – deklaruje drugie. Od siebie dodam „Życie albo jest trudne, albo go nie ma”. Warto w przywołanych wyznaniach malarza rozpoznać fragment drogi prowadzącej do świata, który wyłania się z jego obrazów. Życie z obrazami jest trudne, ponieważ chcą one coraz więcej od artysty, który je namalował; ale i życie obrazów jest trudne, gdyż ten, który nie namalował, również domaga się od nich czegoś więcej. Dlatego miłość Wojtasiaka do obrazów bywa czasami dla nich kłopotliwa i bolesna. Nierzadko prowadzi do destrukcji – na przykład wtedy, gdy artysta zamalowuje obraz kolejnym.

Roman Kubicki, z katalogu wystawy w Galerii Miejskiej „Arsenał” w Poznaniu, 2007

Przeczytaj inne teksty